piątek, 12 kwietnia 2024

{6 miesięcy budowy, czyli co tam słychać w kozim domku?}

Nie zliczę, ile to już razy obiecywałam sobie i Tobie (ale przede wszystkim sobie), że teraz to już wrócę pełną parą na bloga. Za każdym razem, gdy to się nie udawało, miałam wrzuty sumienia. Ale tym razem postanowiłam, że zamiast skupiać się na poczuciu winy, po prostu napiszę o tym, na jakim etapie w życiu teraz jesteśmy. 
wtorek, 10 października 2023

{jeszcze w zielone gramy, czyli metamorfoza łazienki w kawalerce}

Wiesz, jak to jest, gdy chcesz zmienić tylko jedną rzecz w pomieszczeniu, a kończy się na wielkim remoncie? Naprawdę nie mam pojęcia, jak to się dzieje, że gdy tylko zabiorę się za jedną rzecz, ona ciągnie za sobą całą metamorfozę. ;-) Na szczęście tym razem obyło się bez kucia płytek, ale nasza łazienka nabrała… charakteru! Teraz czuję, że jest integralną częścią koziej, nieco szalonej kawalerki. 
czwartek, 28 września 2023

{budujemy DOM}

Jeśli to nie jest dobry powód, by odkurzyć koziego bloga z tych wszystkich pajęczyn złożonych z niezrealizowanych tematów i niedokończonych wpisów, to już nie wiem, co mogłoby nim być.  Budujemy DOM ! Sama nie mogę w to uwierzyć… 
czwartek, 8 czerwca 2023

{domowa pizza z botwinką i kozim serem}

  Cześć...  trochę czasu minęło, odkąd się tu ostatnio widziałyśmy, widzieliśmy, prawda? Parę ładnych miesięcy, można nawet rzec, że pół roku. No ale nie będziemy przecież sobie wypominać i się złościć? Ogromnie się cieszę, że Cię widzę, że tu jesteś, zaglądasz i sprawdzasz, czy żyję. Otóż żyję i wracam (po raz kolejny) na bloga. A jak wracać, to najlepiej z czymś pysznym, prawda? 
wtorek, 17 stycznia 2023

{metamorfoza starej lampy, czyli marzenie o plisach}

-Przydepnij i tańcz dalej, Kasiu – powiedziała pani Dorotka, moja ulubiona nauczycielka w przedszkolu nr 1, które mieściło się w zabytkowej, poniemieckiej kamienicy, przypominającej wyglądem pałacyk. -Nie martw się, nic się nie stanie, jeśli wianek spadnie podczas występu.- uspokajała. Oczywiście, że wianek spadł mi z głowy już na samym początku tańca! Przydepnęłam go sznurowanym bucikiem – elementem mojego stroju Krakowianki – i kręciłam piruety oraz inne hopsasa dalej, wywołując w rodzicach ogromne wzruszenie...